Słoneczne promienie natarczywie wdzierały się do pokoju hotelowego, w którym spała sobie nasza Raura. Pierwsza obudziła się Laura. Była cała obolała. Z trudem się ubrała. Spojrzała w stronę śpiącej królewny Ross. Uśmiechnęła się na ten widok. Blondyn miał przekręconą głowę lekko w bok. Ręce w dwie różne strony. Temu wszystkiemu dodawała uroku otwarta buzia chłopaka. Dziewczyna cicho zaśmiała się pod nosem. Wpadła na głupi pomysł. Zasłoniła okna i wzięła latarkę z torebki. Nie pytajcie dlaczego nosiła latarkę w torebce... Wracając. Stanęła nad łóżkiem. Zaświeciła światłem prosto na twarz swojego ukochanego. Blondyn odrazu otworzył oczy, jednak nic nie zobaczył. Tylko rażące światło.
-Ross Lynch. Zostałeś uprowadzony przez pozaziemskie istoty z planety.... Em... Goffra. Teraz przeprowadzimy na tobie serię bolesnych eksperymentów. - powiedziała Laura zmieniając głos.
-Co?! Planeta Goffra?! A RIKER OBIECYWAŁ, ŻE TO NIE PRAWDA!! - w tym momencie kosmita wybuchł śmiechem.
-Ross to ja. Haha. Nie wierzę.-śmiała w się Laura.
-Ej. To nie jest śmieszne! Zobaczymy co powiesz jak kosmici nas najadą... - chłopak wstał stając twarzą w twarz z Lau. Na te słowa brunetka śmiała się jeszcze bardziej. - O mój Boże! Pająk!! - krzyknął Ross, na co dziewczyna wskoczyła mu na ręce. Teraz blondyn się z niej śmiał.
-Ej! To nie jest śmieszne! Zobaczymy co powiesz jak pająk odgryzie ci przyjaciela. - powiedziała Lau naśladując Ross'a.
-O nie! To co my będziemy wtedy w nocy robić kotku? - spojrzał na nią uwodzicielskim spojrzeniem.
-Spać? - zapytała z zadziornym uśmiechem.
-Mhm... Przykro mi niunia... Ale na to się nie zapowiada... - powiedział tym razem uwodzicielskim głosem. Zbliżył swoją twarz do niej i namiętnie pocałował.
-Em.. Może najpierw się ubierz? - spytała Laura przerywając pocałunek.
-Nie? Tak mi lepiej. - powiedział z głupim uśmiechem.
-Okey... Sama pójdę na śniadanie. Może jakiś przystojniak się do mnie przyłączy?-zapytała ze śmiechem.
-Tak jak mówiłem. Idę się ubrać i idziemy coś zjeść, hm?-zapytał na jednym tchu.
-Jak sobie życzysz skarbie. - powiedziała dziewczyna z ironią i cmoknęła Ross'a w policzek.
W nocy Julie nie mogła spać. Zastanawiała się czy Riker jej się oświadczył, czy nie... Z jednej strony mógł to tylko ,tak powiedzieć. Jak na razie są parą. I to paręnaście godzin. Dla niej to trochę za szybko na ślub,a jednak bardzo by tego chciała. Blondynka postanowiła, że nie będzie cały czas leżeć i myśleć. Wstała, wykonała poranne czynności i ubrała się. Zeszła na dół do kuchni, by zjeść gofry. Nalała ciasto do gofrownicy. W tym czasie zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi i ujrzała ogromy bukiet czerwonych róż.
-Wow. Jakie cudne. Riker? - spytała, gdyż nie widziała osoby znajdującej się za murem z kwiatów.
-Tak śliczna! Wpuścisz mnie? - spytał.
-A tak! Soreczka skarbie- powiedziała i wpuściła chłopaka do domu.
-Proszę kotku. Kwiatki dla mojego kwiatuszka. - powiedział po czym pocałował ją w nosek.
-Aww. Dziękuję. Są przepiękne. A z jakiej to okazji? - spytała wstawiając kwiaty do wazy z wodą.
-Chciałem Ci sprawić przyjemność. - powiedział z uśmiechem.
-Aww. Ty byś mi sprawił przyjemność samym sobą - powiedziała i namiętnie go pocałowała. Ich romantyczną chwilę przerwał alarm.
-O Boże! Moje gofry!
_______________________________
Dzisiaj dość krótko. Ale wynagrodze wam to jutrzejszym rozdziałem. I nie mowie, ze będzie długi. Po prostu będzie już jutro... Xd
Komentujcie i polecajcie mego i swego bloga. Pozdro z Francji :*
Do napisania :*
AAaaaaa!!!!!!!! A SKĄD TY MASZ TO ZDJĘCIE!?
OdpowiedzUsuńDrugą sprawą jest to, że żyję! ^ ^
Trzecią... DZIEWCZYNO! OLEJ RIKERA, RATUJ GOFRY!