"GDZIE DWÓCH SIĘ BIJE,
TAM TRZECI KORZYSTA"
Opowiem Wam teraz historie, pewnej dziewczyny...
To był jeden z najbardziej zimnych dni w tym roku. Dużymi krokami zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Pewna brunetka- Laura Marano- wracała późnym wieczorem do domu po świątecznych zakupach. Cała obładowana pakunkami i zmarznieta szła ulicami Nowego Yorku. Nagle potrącił ją jakiś facet, co poskutkowało tym, że wszystkie torby jej upadły.
-Mówi się, przepraszam!- krzyknęła do biegnącego mężczyzny, który i tak był za daleko by cokolwiek usłyszeć.
-No świetnie! I jak ja teraz wrócę do domu?- zapytała samą siebie.
-Możemy ciebie zabrać.- usłyszała za sobą głos. Odwróciła się i ujrzała piątkę ludzi. Blondynkę, dwóch brunetów i dwóch blondynów z czego jeden z nich wydawał się być w jej wieku. Wyglądali na miłych ludzi. Laura miała takie uczucie, że może im zaufać.
-Byłoby super- chłopcy pomogli jej wsadzić torby do bagażnika i mogli jechać. Podczas drogi zdążyli się zapoznać. A nawet zaprzyjaźnić.
***
Gdy dotarli na miejsce brunetka jeszcze raz podziękowała za pomoc i weszła do mieszkania.
Następnego dnia, Laure obudził dzwonek. Okazało się, że to kurier z dwoma bukietami czerwonych róż i dwoma pudełeczkami bombonierek. W obu podatkach był liścik . W pierszym:
"Najsłodsza Lau,
Pisze do ciebie ten list, gdyż od wczoraj nie mogę przestać o tobie myśleć. Słaby jestem w takich rzeczach, wiec się powtórzę. Cały czas o tobie myślę. ~E. Ratliff"
Tego się zupełnie nie spodziewała. Lubiła Ellightona, ale jak przyjaciela. Rozwinęła drugą karteczke:
"Najdroższa Laurko,
Przy tobie czuje się niesamowicie i tak poprostu super. Niestety nie jestem dobry w te klocki, chociaż to dziwne, bo pisze piosenki... Ale nie ważne. Mam nadzieje, że przy mnie czujesz coś równie nie zwykłego, gdy jestem w pobliżu. ~Twój Riker Lynch.
Brunetka nie wiedziała co ma robić. Nie chciała się umawiać z jednym i z drugim. Postanowiła, że im powie, delikatnie i spokojnie.
Parę dni później, po domu Laury rozległ się dzwonek do drzwi. Okazało się, że to Riker z bukietem białych i czerwonych róż.
-Cześć piękna to dla ciebie- wręczył dziewczynie kwiaty i pocałował w policzek.
-Oh... Riker, te same kwiaty od tygodnia... Nie trzeba było- chłopak puścił jej oczko i rozsiadł się na kanapie. Lau, gdy napełnia dzbanek wodą, ponownie zadzwonił dzwonek. Tym razem przyszedł Ell. Z tym samym bukietem co Riker. Poszedł do salonu i...
-A ty co tu robisz?!- chłopcy zaczęli krzyczeć.
-Co Ja tu robię?! Co TY tu robisz?!
-Pierwszy spytałem!
-Przyszedłem do Lau- i tak do znudzenia, aż znowu zadzwonił dzwonek.
-Kto tym razem?!- dziewczyna uniosła ręce w celu spytania stwórcy. Tym razem Ross.
- Hej Lau chciałem Ci coś powiedzieć... Czy to Riker i Ell tam tak krzyczą?
-A tak. Kłócą się chyba o mnie. Blondyn odrazu posmutniał.
-Oh, to może ja juz pójdę.- juz wychodził kiedy z jego tylnej kieszeni wypadła karteczka.
-Poczekaj co to?- spytała i otworzyła karteczkę. Zaczęła czytać na głos.
-Dla mojej ukochanej Lau.
"Crazy 4 U"
I played it safe
I kept my foot up on the brake
I never really took a chance in life
And didn't live for today.
Oh girl, and then I met you
Opened my eyes to something new.
You know you set me free like no one else
And got me actin' a fool.
Don't you know changed my life,
Girl cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah
[Chorus:]
You got my heart beat pumpin'
And its going insane
You got me jumping outta aeroplanes, whoa
And that's why...
I'm crazy its true
Crazy 4 U
You got me base jump livin'
And I can't look down
You know you short circuit my brain
I can't lie...
I'm crazy its true
Crazy 4 U
Midnight dipping in the pool,
Or sneaking out up on the roof
You're unpredictable and girl that's what
That's what I love about you
Don't you know you changed my life,
Girl, cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah
[Chorus]
No I didn't lose my mind when I fell for you (without a parachute)
And I'm gonna love you girl like you never knew (whoa)
Don't you know you changed my life
Girl cause now I'm living
And it feels so right, yeah...
-Piękna... - tylko tyle mogła powiedzieć.
-Bo jest o Tobie... Lau ja wiem, że to głupie, ale ja ciebie tak bardzo kochmm- nie dokończył, bo Laura go pocałowała. Całowali się coraz to namiętniej, ale...
-Ej, a co z nami?!- zapytali równocześnie. W tej chwili weszła starsza siostra Lau- Vanessa.
-Rik. Van. Van. Rik- przedstawiła ich sobie a ci tylko spojrzeli na siebie i wyszli gdzieś razem. Po chwili dostała sms'a od siostry, że wróci późno.
- Wszystko słodko, a co ze mną?!- rozpoczął Ell.
-Hmm. Co powiesz na Rydel?- brunet rozszerzył oczy i wybiegł z domu. W końcu Laura mogła pobyć sama z Ross'em.
-Więc...?- zapytała. Chłopak się uśmiechnął uroczo i obrócił ją dookoła własnej osi. Potem żyli długo i szczęśliwie...
Zapytacie skąd znam te historię? Heh rodzice mi ją opowiadali. A nazywam się Lena Lynch...
-------------------------------
BADUM TSS
takie krótkie coś na święta :* komentujcie, subskrybujcie, żółty magiczny guziczek ( nie ważne xd)
Do napisania :*
Laura jakie ma wzięcie ;) I ta końcówka xD Słodkoooo <3
OdpowiedzUsuńDawaj rozdział, a nie o i ten one Shot idzie na twój konkurs bo słyszałam, że chcesz zrobić ;)
Usuń