poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 4

*Oczami Laury*
Ugh. No pięknie. Utknęłam w windzie z osobą, która mnie skrzywdziła.
-To co teraz...?-zapytał Ross nie pewnie na mnie spoglądając.
-Najpierw musimy poważnie porozmawiać. Po pierwsze: kim my dla siebie jesteśmy?
-No... przyjaciele... chociaż chciałbym być kimś więcej... ale po tym co ci zrobiłem pewnie tego nie chcesz- spuścił głowę.
-Dobra zrobimy tak: wybacze ci to, ale też tak łatwo tego nie zapomnę. - chłopak tak się ucieszył, że zerwał się na równe nogi i mnie mocno przytulił. - ale może bądźmy narazie przyjaciółmi? - Tak naprawdę chciałam dać nam szansę, ale to chyba za szybko no bo znamy się z 3 dni? To jest poprostu nie możliwe.
-Dobrze skoro tego chcesz. Ale moje uczucie do ciebie będzie jeszcze bardziej silniejsze. - powiedział i znowu mnie przytulił. Zaczął nami kołysać na boki. Blondyn westchnął z rozmarzeniem.
-Sorki to było nie zamierzone. - powiedział, a ja się zaśmiałam cicho i usiedliśmy pod ścianą, lecz tym razem obok siebie. Wręcz stykaliśmy się ramionami.
-A co z team'em?
- Pomożesz mi wrócić do gry. Ty będziesz nas reprezentować w damskich, a ja męskich zawodach. Proste? Proste - odpowiedział jakby to było oczywiste.
-No ok. - nastała między nami taka niezręczna cisza.
-Hej, nie masz czasem wrażenia jakby ktoś zapisywał wszystko co się dzieje w twoim życiu i dodawał to na bloga, a potem każdy to czytał?-zapytał ze śmiertelnie poważną miną.
-A wiesz, że tak? - po tej wymianie zdań wybuchneliśmy śmiechem.
-To głupie. Haha- zaśmiał się Ross.
Siedzieliśmy jeszcze jakieś 30 minut gadając o wszystkim i o niczym. Wkońcu winda się otworzyła.

Była ładna pogoda, więc pomyślałam, że pójdę do mojej przyjaciółki Julie. Mieszka parę przecznic nieopodal. Julie jest piękną blondynką . Trochę jest walnięta, ale to się u niej ceni.
Gdy wkońcu doszłam do jej domu zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi zaspana dziewczyna z włosami na wszystkie strony i w różowym szlafroczku w kaczuszki.
-Czego? Nie chce nic kupić. Do widzenia! - już chciała zamykać, ale ją powstrzymałam.
-Julie to ja!  Czekaj!
-Baklażanek?
-Gofferek. - nie pytajcie tylko my wiemy o co chodzi.
-O rany wchodź proszę. Ja idę się ubrać.
-Spoko. Ubierz się ładnie... - powiedziałam, a ta szybko do mnie wróciła.
-Czemu?
-A nie wiem... Może kogoś poznasz. Blondyna o brązowych oczach, co gra na basie...

*Oczami Julie*
-Tia jasne.... - powiedziałam i poszłam się ubrać. Ubrałam się Tak jak prosiła mnie Lau.

Chwilę później stałyśmy pod jakimś domem. Od brunetki dowiedziałam się tylko tego, że idziemy do jej znajomych. Ok...
Otworzyła nam jakaś blondynka.
-Hej jestem Rydel. Przyjaciółka Lau- powiedziała uśmiechnięta.
-Hej jestem Julie. Przyjaciółka Lau. - powiedziałam tak jak ona. Wszystkie się zaśmiałyśmy.
Po chwili Lau gdzieś poszła. A ja wdałam się w żywą rozmowę z Dell.

*Oczami Riker'a*
Siedziałem sobie spokojnie na łóżku i brzdąkałem na basie. W pewnej chwili wpadła do mojego pokoju Lau.
-Ty!- wskazała na mnie - idziesz ze mną!
-Co?! Czekaj! Gdzie?!- pytałem wystraszony.
-Do miłości twojego życia!
-PAMELA ANDERSON TU JEST?! - Nie? Ma na imię... A zresztą sam się jej zapytaj.
Byliśmy już w salonie gdzie było słychać dziewczyny.
-Ej Lau czekaj! To bez sensu. No bo żeby jakaś tam przypadkowa panna była tą jedy....wow.
Na naszej kanapie siedziała sobie prześliczna blondynka. Normalnie wow. Zauważyłem, że Delly z Lau juz poszły.
-Hej... jestem... No... Ten.. - zagapiłem się na nią i zapomniałem jak się nazywam.
-Riker ty idioto! JESTEŚ RIKER!
- krzyknęła Rydel z kuchni.
-A ja Julie. - podała mi rękę. Miała taką aksamitną skórę. Nie prędko puściłem jej dłoń.
--------------------------------
Ta da!

MAM nadzieje, ze Rubi lub Julie się spodoba. I mam nadzieje, że u niej rozdział się szybko pojawi :*
Do napisania :*

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 3

Oczami Ross'a*
Obudziłem się i zobaczyłem Laure przytuloną do mojego torsu. Egh. Chciałbym się tak budzić codziennie... Po chwili obudziła się też Lau.
-Hej! Wstałeś już?- spytała z uśmiechem.
-Jakoś tak nie dawno.-również się uśmiechnął. - Lau... Jeśli chodzi o wczoraj... To ja chciałem... Chciałem Ci powiedzieć, że... Bo ja cię bardzo ko... - już chciałem powiedzieć jej coś bardzo ważnego, ale przyszła moja siostra.
- To co lecim na szczecin?- zapytał gestykulujac jak wariatka. -Próbujesz mówić jak cool ziomek, czy jak ee... Te pustaki z MTV?-zapytałem.
-Haha bardzo śmieszne... Idziemy?
***
*Oczami Laury*
Właśnie siedzimy sobie w jakiejś knajpie. Jest naprawdę super. Od jakiegoś czasu Dell mi się dziwnie przygląda. Ross też to zauważa przez co nerwowo bawi się palcami. Jest między nami niezręczna cisza, którą przerwała blondynka.
-Braciszku mogę Cię na słówko?-powiedziała to tak przesłodzonym głosem, że aż strach. Blondyn bez słówka poszedł za siostrą, a ja jadłam dalej. W pewnej chwili zadzwonił telefon Rydel . Postanowiłam, że jej go przyniosę. Stali przy ladzie tylko blondynka mnie zauważyła, gdy stanęłam za Ross'em i pokazywała coś w stylu: "zamknij się już idioto", ale on mówił dalej. Słyszałam wszystko...
 - I co mam jej powiedzieć?! Że przyjęliśmy cie do team'u, tylko po to bym ja wrócił na motor?! Że mimo tego, że jesteś dobra to chodzi tylko o mnie?! Że jak tylko wrócę na maszynę to nie będziesz nam już potrzebna?! -chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwała.
-Co takiego?!- miałam już łzy w oczach. Starałam się je jakoś powstrzymać.
 -Nie Laura to nie tak. Ja... Znaczy... Na początku tak było, ale teraz jest inaczej. Naprawdę. - wziął moje ręce w swoje i je ucałował. Taki starożytny gest, a kolana mi się uginają. Szybko się jednak opanowałam i wyrwała mu się.
-Inaczej?! Czyli co teraz mnie wywalisz szybciej?! Mam ciebie dość. Nie chce Cię już widzieć. rozumiesz?!-krzyknęłam mu prosto w twarz. On miał łzy w oczach. Nigdy nie widziałam tego u chłopaka. To nawet słodkie. Nie! Przestań! To co zrobił jest nie wybaczalne.- a ty? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami... - powiedziałam to Dell z wyrzutem. -Bo jesteśmy...
 -To dlaczego mi nie powiedziałaś?- przerwałam jej. Jednak ona nic już później nie odpowiedziała. Odwróciłam się i poszłam w stronę windy. Już drzwi miały się zamknąć, gdy ktoś je otworzył rękami. To był Ross. Wsiadł do windy a zanim drzwi się zamknęły.
 -Laura... Ja wiem, że jestem strasznym debilem. I w ogóle ta cała poranna akcja... Ja... Nie wiem co sobie wtedy myślałem. Przepraszam.- powiedział i patrzał mi cały czas w oczy.
-To bolało... - powiedziałem cicho.
 -Ja wiem, że Cię to bolało. Mnie też bolało... I... Boli nadal. Cholernie boli bo ty nie chcesz mnie widzieć, a ja bez ciebie nie wytrzymuje 5min.- znowu chciał coś powiedzieć, ale w windzie zgasło światło, a ona sama stanela

_-_______________--____---_--_--
Pijanego sylwestra wstrętne żule. Do napisania:*

czwartek, 25 grudnia 2014

One Shot

        "GDZIE DWÓCH SIĘ BIJE,
    TAM TRZECI KORZYSTA"
Opowiem Wam teraz historie,  pewnej dziewczyny...
To był jeden z najbardziej zimnych dni w tym roku. Dużymi krokami zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Pewna brunetka- Laura Marano- wracała późnym wieczorem do domu po świątecznych zakupach. Cała obładowana pakunkami i zmarznieta szła ulicami Nowego Yorku. Nagle potrącił ją jakiś facet, co poskutkowało tym, że wszystkie torby jej  upadły.
-Mówi się, przepraszam!- krzyknęła do biegnącego mężczyzny, który i tak  był za daleko by cokolwiek usłyszeć.
-No świetnie!  I jak ja teraz wrócę do domu?- zapytała samą siebie.
-Możemy ciebie zabrać.- usłyszała za sobą głos.  Odwróciła się i ujrzała piątkę ludzi. Blondynkę,  dwóch brunetów i dwóch blondynów z czego jeden z nich wydawał się być w jej wieku. Wyglądali na miłych ludzi. Laura miała takie uczucie,  że może im zaufać.
-Byłoby super- chłopcy pomogli jej wsadzić torby do bagażnika i mogli jechać. Podczas drogi zdążyli się zapoznać.  A nawet zaprzyjaźnić.
                                         ***
Gdy dotarli na miejsce brunetka jeszcze raz podziękowała za pomoc i weszła do mieszkania.
Następnego dnia,  Laure obudził dzwonek.  Okazało się,  że to kurier z dwoma bukietami czerwonych róż i dwoma pudełeczkami bombonierek.  W obu podatkach był liścik . W pierszym:

"Najsłodsza Lau,
Pisze do ciebie ten list, gdyż od wczoraj nie mogę przestać o tobie myśleć. Słaby jestem w takich rzeczach,  wiec się powtórzę. Cały czas o tobie myślę. ~E. Ratliff"

Tego się zupełnie nie spodziewała.  Lubiła Ellightona, ale jak przyjaciela. Rozwinęła drugą karteczke:

"Najdroższa Laurko,
Przy tobie czuje się niesamowicie i tak poprostu super.  Niestety nie jestem dobry w te klocki, chociaż to dziwne,  bo pisze piosenki... Ale nie ważne. Mam nadzieje, że przy mnie czujesz coś równie nie zwykłego,  gdy jestem w pobliżu. ~Twój Riker Lynch.

Brunetka nie wiedziała co ma robić. Nie chciała się umawiać z jednym i z drugim. Postanowiła,  że im powie, delikatnie i spokojnie.

Parę dni później,  po domu Laury rozległ się dzwonek do drzwi. Okazało się, że to Riker  z bukietem białych i czerwonych róż.
-Cześć piękna to dla ciebie- wręczył dziewczynie kwiaty i pocałował w policzek.
-Oh... Riker, te same kwiaty od tygodnia... Nie trzeba było- chłopak puścił jej oczko i rozsiadł się na kanapie. Lau,  gdy napełnia dzbanek wodą, ponownie zadzwonił dzwonek. Tym razem przyszedł Ell. Z tym samym bukietem co Riker. Poszedł do salonu i...
-A ty co tu robisz?!- chłopcy zaczęli krzyczeć.
-Co Ja tu robię?!  Co TY tu robisz?!
-Pierwszy spytałem!
-Przyszedłem do Lau- i tak do znudzenia, aż znowu zadzwonił dzwonek.
-Kto tym razem?!- dziewczyna uniosła ręce w celu spytania stwórcy. Tym razem Ross.
- Hej Lau chciałem Ci coś powiedzieć... Czy to Riker i Ell tam tak krzyczą?
-A tak. Kłócą się chyba o mnie. Blondyn odrazu posmutniał.
-Oh,  to może ja juz pójdę.- juz wychodził kiedy z jego tylnej kieszeni wypadła karteczka.
-Poczekaj co to?- spytała i otworzyła karteczkę. Zaczęła czytać na głos.
-Dla mojej ukochanej Lau.
"Crazy 4 U"

I played it safe
I kept my foot up on the brake
I never really took a chance in life
And didn't live for today.

Oh girl, and then I met you
Opened my eyes to something new.
You know you set me free like no one else
And got me actin' a fool.

Don't you know changed my life,
Girl cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah

[Chorus:]
You got my heart beat pumpin'
And its going insane
You got me jumping outta aeroplanes, whoa
And that's why...
I'm crazy its true
Crazy 4 U
You got me base jump livin'
And I can't look down
You know you short circuit my brain
I can't lie...
I'm crazy its true
Crazy 4 U

Midnight dipping in the pool,
Or sneaking out up on the roof
You're unpredictable and girl that's what
That's what I love about you

Don't you know you changed my life,
Girl, cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah

[Chorus]

No I didn't lose my mind when I fell for you (without a parachute)
And I'm gonna love you girl like you never knew (whoa)

Don't you know you changed my life
Girl cause now I'm living
And it feels so right, yeah...

-Piękna... - tylko tyle mogła powiedzieć.
-Bo jest o Tobie... Lau ja wiem, że to głupie,  ale ja ciebie tak bardzo kochmm- nie dokończył, bo Laura go pocałowała. Całowali się coraz to namiętniej,  ale...
-Ej,  a co z nami?!- zapytali równocześnie. W tej chwili weszła starsza siostra Lau- Vanessa.
-Rik. Van. Van. Rik- przedstawiła ich sobie a ci tylko spojrzeli na siebie i wyszli gdzieś razem. Po chwili dostała sms'a od siostry,  że wróci późno.
- Wszystko słodko, a co ze mną?!- rozpoczął Ell.
-Hmm. Co powiesz na Rydel?- brunet rozszerzył oczy i wybiegł z domu. W końcu Laura mogła pobyć sama z Ross'em.
-Więc...?- zapytała. Chłopak się uśmiechnął uroczo i obrócił ją dookoła własnej osi. Potem żyli długo i szczęśliwie...

Zapytacie skąd znam te historię?  Heh rodzice mi ją opowiadali.  A nazywam się Lena Lynch...

-------------------------------

BADUM  TSS

takie krótkie coś na święta :* komentujcie,  subskrybujcie,  żółty magiczny guziczek ( nie ważne xd) 

Do napisania :*

środa, 24 grudnia 2014

Witam ponownie

Zdobyłam już nowy telefon Dokładnie H-Smart i nowa klawiaturę SwiftKey.  Wiec rozdziały bd lepsze.  Mam nadzieje. A co wy otrzymaliście na święta?

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 2

*Oczami Ross'a*
Wkońcu z nią zerwałem! Nie wiem na co czekałem.
-Przykro mi- powiedziała brunetka po czym mnie przytuliła.
-Dzięki. Jest spoko. Teraz mogę umawiać się z inną śliczną brunetką.- poruszyłem znacząco brwiami. Laura tylko się zaśmiała. Ale ona się słodko śmieje...
- To ja ci pomogę znaleść twą wybrankę
- Siedzi obok- dziewczyna przestała się śmiać i spojrzała na mnie z oczami jak filiżanki.
-Em... Co chcesz przez to powiedzieć?- to się wkopałem... I co ją jej powiem. "Chcesz iść że mną na randkę chociaż znamy się 2 dni?"
- Chce ci powiedzieć, że...że żartowałem.-zaśmiałem się nerwowo. Laura miała wyraz twarzy taki jakby zawiedziony?
-oh... To może ja już pójdę...-już wychodziła, ale złapałem ją w tali i pociągnąłem tak, że wpadliśmy na łóżko. Dziewczyna leżała na mnie. Chciała wstać, jednak ja szybko nas obróciłem. Teraz ja na niej leżałem.
- Zostań, proszę. Mieliśmy mieć nocowanko.- zapiszczałem jak baba. Tylko dlaczego wam to mówię?
-Em... No dobrze
-To...
-To... Może coś obejrzymy?
-Jasne! Lubisz horrory?-"powiedz nie, błagam"
-Nie bardzo...- "dzięki ci"
-spoko jak będziesz się bardzo bała to się do mnie przutulisz...
-Heh, poprostu przyznaj się, że chcesz się poprzytulać- nawet nie wie jak bardzo ma rację
- Wolałbym dostać buzi...- zrobiłem brewki i dziubek. Laura się przysunęła i pocałowała mnie w policzek. Odsunęła się, ale jej twarz wciąż była blisko. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Już prawie ją pocałowałem, ale musiała wejść Delly.
-Hey guys! Chcemy iść do centrum jutro?- zapytała. Chyba nic nie widziała.
- Jasne możemy. Będzie super.
- Awesome. Tylko tamte patafiany nie chcą iść.
-Spoko to idziemy w trójkę.- moja siostra wyszła, a my zaczęliśmy oglądać "Obecność".
Lau cały czas praktycznie była do mnie przytulona. Nie miała zamiaru mnie puścić. I dobrze. Ja też bym jej nie dał odejść. Gdy film się skończył postanowiliśmy, że pójdziemy spać.
-Dobra. To ja idę się myć, tylko... Jasna dupa!!- powiedziała i facepalm'nęła się.
- Co się stało skarbie?- powiedziałem to specjalnie.
- Zapomniałam piżamki...- zrobiła minę zbitego psiaczka.
- Nie martw się kotku, Dam ci moja koszulkę- powiedziałem znowu specjalnie. Skoro dziewczyna nic na to nie powiedziała to dla mnie zielone światło, że mogę tak mówić. I BĘDĘ! Po chwili dałem jej moją koszule z napisem: "I'm so sexy"
*Oczami Laury*
Ross dał mi koszulkę. Poszłam się umyć. Gdy wyszłam już ubrana tylko w jego koszulkę i gatki blondyn spojrzał na mnie dziwnie.
- Oh taaaak! Ten napis tu zdecydowanie pasuje- i uśmiechnął się łobuzersko. Ja się zarumieniłam. Po chwili blondyn wyszedł czysty z łazienki w samych boksekach.
- Laura kochanie nie patrz tak, bo się zarumienie.- powiedział Lynch.
-Ha-Ha. Bardzo śmieszne. Dobranoc- posłałam mu całuska i okryłam się kołdrą. Już prawie zasnęłam, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie lekko podnosi i przesuwa.
- Co ty tworzysz?!- spytałam lekko podenerwowana. Odwróciłam się i zobaczyłam Ross'a, który nerwowo drapał się po karku.
- No bo mi nie wygodnie na podłodze!- tupnął nogą. Dziecko, normalnie jak dziecko.
- Chcesz się koło mnie położyć?- tia... Pytanie retoryczne Laura... Chłopak bez zastanowienia się obok położył. Wyszczerzył się do mnie i cmoknął  mnie w nos.
-Dobranoc księżniczko- powiedział. Ja się tylko krótko zaśmiałam i odwróciłam do niego plecami. On mnie objął w tali i przyciągnął bliżej siebie.
*Następnego dnia Oczami Ross'a*
Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to słodko śpiącą Lau. Uśmiechnąłem się na ten widok. Chwilę ją i
głaskałem po włosach, poczym się do niej mocniej przytuliłem. Leżałem tak chyba z 10 min. aż wkońcu dziewczyna się poruszyła i przeciągnęła się jak kot. Wyglądało to sexownie.
- Dzień dobry kiciu. Jak ci się spało po jakże upojnej nocy?- zapytałem, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Wspaniale kochanie, a tobie?- i musnęła mój policzek swoimi ustami. Skubana ma ze mnie polewke.
- Było cudownie. Chętnie bym to powtórzył. Chociażby teraz...- mruknąłem uwodzicielsko i zacząłem całować ją w szyję. Niestety dziewczyna mnie lekko odsunęła.
-Ross... Żarty żartami, ale przyjaciele się tak nie zachowują.
- Przyjaciele?- prychnąłem- a może ja nie chce być tylko twoim przyjacielem?!
-Co...?!- dziewczyna była oszołomiona, jednak w jej oczach dostrzegłem iskierkę radości.
- Spodobałaś mi się, gdy cię pierwszy raz zobaczyłem. Potem jak z tobą rozmawiałem zakochiwałem się w tobie...a z każdą chwilą kocham cię jeszcze bardziej. Ja wiem, że to za szybko bo wkońcu znamy się dopiero dwa dni, ale...- tu mi bezczelnie przerwano. No może nie bezczelnie, bo Laura mnie pocałowała. Chwila....LAURA.MNIE. POCAŁOWAŁA. Chwilo trwaj!
- Zawsze jesteś taki wygadany?- spytała, gdy się ode mnie oderwała, a ja się zaśmiałem. Złapałem ją jedną ręką w tali, a drugą złączyłem z jej dłonią.
***************************************
Aniołki!
Pomogła mi pisać moja żółwiczka Teofilia :*
Jestem bogiem! Wasza Jools znalazła sposób na skontaktowanie się z wami, ale jaki to wam nie powiem...
~pisze w notatkach na telefonie. ~Teofilia
*Teofilia siedź cicho!
~NIE!
Do napisania :*
~ Przecież oni to czytają, więc powinno się pisać do przeczytania c'nie ?
* Cicho siedź
~Nigdy

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 1

*Oczami Laury*
Jest 7.,a ja już lecę ubrana do garażu. Codziennie rano trenuje. Nie długo zbliżają się 150. Jak spodobam się Lynch'om może wezmę udział w 250. No nic... zrobię jakieś 12 okrążeń.
                                             ***
Jest już 19. A ja się właśnie zastanawiam co ubrać. Wybrałam TO.  Weszłam powoli do jadalni, gdzie wszyscy już czekali na mnie.
- Aaa to jest moja mistrzyni.- powiedział dumnie mój tata.
- Dzień dobry państwu.- uśmiechnęłam się ładnie do wszystkich. Głównie to byli faceci i 2 kobiety. Jeden blondyn patrzył na mnie z taka jakby... ciekawością?
- Witaj słonko! Jestem Mark. "Głowa" team Lynch. To moja żona Stormie. Załatwia różne gadżety. Moje dzieci- najstarszy Riker, potem moja córka Rydel i kolejny syn Rocky. Grupa techniczna. I wkońcu mój zawodnik Ross. Miał mały wypadek, ale zgodził się ciebie trenować.- gdy skończył wszystkich przedstawiać zabraliśmy się za jedzenie. Państwo Lynch już poszli, ale ich dzieci zostały.
- To od ilu lat jeździsz?- zapytał...Ross.
-Od 11 roku życia. A ty?
- Em. Ja już nie jeżdżę. Ja em..miałem mały wypadek, ale nie chce cię zanudzać..
- Hej! Mi możesz powiedzieć...-uśmiechnęłam się do niego krzepiąco.
- No...no ok, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Zaprzyjaźnimy się.- powiedział stanowczo, lecz z szerokim uśmiechem.- Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty. Moja dziewczyna nie odróżnia rury wydechowej od hamulca.- zaśmiałam się na jego słowa. Serio ma taką tępą dziewczynę?
- Zgoda. Przyjacielu.- podchwyciłam i szturchnełam go łokciem.
- No ok. Więc...wracając do mojego wypadku. Brałem udział w 250 no i coś się stało, że motor nagle stanął a ja poleciałem do przodu... Złamałem sobie oby dwie nogi. Czaisz? Masakra. Bity miesiąc na wózku inwalidzkim. Przestałem się ścigać. Drugiego takiego wypadku nie przeżyje.- powiedział a ja musiałam go przytulić.

*Oczami Ross'a*
Gdy Lau mnie przytuliła poczułem takie... Takie śmieszne łaskotanie w brzusiu. Chwilo trwaj!!!
ROSS oczym ty myślisz?! Masz dziewczynę. Która jest tępa jak but. Odwołaliśmy się od siebie.
- Emm to może zobaczymy co potrafisz?- zapytałem z chytrym  uśmieszkiem.
-Heh. A prosz cię bardzo.- wstała i  udała się chyba do siebie. Po chwili wróciła, ubrana w kombinezon. Pasował jej. Wyglądała tak seksownie.
Miała nie zły czas. Na 3 okrążenia 5 min.
- Pięknie ślicznotko! Witamy w team Lynch.- chwilę stała a potem rzuciła się na mnie i oboje wpadliśmy na ziemię.
- Dzięki. dzięki .dzięki. Mogłabym cię pocałować normalnie.- powiedziała to jakby to było coś normalnego
- To na co czekasz? Buzi!- zrobiłem dziubek a ona tylko prychneła.
- Ej! Chcesz zostać na noc?- spytała
- Hmm może ty u mnie?
A dziewczyna się zgodziła.

*Oczami Laury*
Poszłam się przebrać w TO. i po chwili znaleźliśmy się w pokoju blondynka. Oglądaliśmy zawody Europy.
- Oh stary! Ale ten francuz mnie wkurwia!- zdenerwowałam się. Nigdy go nie lubiłam!
- Kto? Renè?
- Słyszysz jak on katuje silnik? Jeszcze chwila i padnie.-i w tym momencie stało się tak jak powiedziałam.
-Nie źle Marano. Uu a ten ma wysokie hopy.
- To dlatego, że przy takim bardziej wysuniętym wale dodaje gazu. Potem wystarczy trochę podciągnąć w górę.
- Jesteś niesamowita!- powiedział a ja się zarumieniłam co chciałam ukryć włosami.-Ej! Nie chowają ich! Wyglądasz słodko.
- Hej Ross'iu chciałam... A kto to?- tia do pokoju weszła jego dziewczyna.
-Em. To Laura. Zawodniczka team Lynch.- podałam jej rękę a ta tylko się skrzywiła.
-A FUJ! Masz pewnie ręce od...od tego czarnego w motorach.
- Smaru?- spytałam, a Ross się zasiał pod nosem.
- Nie ważne. Ross! Nie podoba mi się to, że ona tu jest! I nie podoba mi się twoja pasja!- zaczęła piszczeć.
- Nigdy ci się moja pasja nie podobała. Mam dość. Koniec z nami
-------------------------------------------------

Mam nadzieję, że wam się podoba następny rozdział jutro. Do napisania:*

Prolog

Hej! Nazywam się Laura Marano. Mieszkam w Los Angeles z rodzicami i starszą siostrą Vanessą. Interesuje się motocross'em. Jeżdżę od 11 roku życia. Rodzina bardzo mnie wspiera. Wygrało się parę wyścigów. Głównie startuje w zawodach klasy MXK. Pozostaje nam tylko znaleść sponsora. Po co sponsor? Nie żebyśmy byli jacyś biedni, ale części na kolejny motor się przydadzą. Po za tym sponsor oznacza testy techniczne itp. Nie będę was tym nudzić. Głównie chodzi o to by motory były jeszcze szybsze. Wracając... Tata ponoć kogoś znalazł. Jutro przychodzą do nas na kolację. Jak wszystko dobrze pójdzie, będę należeć do team Lynch.

--------------------------------------
Hej ponownie. Mam nadzieję, że blog wam się spodoba. Teraz dość szybko dodam rozdziały póki mam wene to pisze... Albo będzie jedene długi nie wiem zobaczę. Do napisania.   


Motor Lau. Oczywiście czerwony :*

Hej! Hej! Hej

Jestem Jools! A to mój nowy 2 blog. Jest o Raurze i motocrosie. W sumie zawsze się tym interesowałam. Ale ale do bloga. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do napisania... Czyli tak za chwilę :*