wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 16 " A jak ładnie ci się od nich oczy świecą."

Nasi bohaterowie spędzali właśnie noc, w grocie za wodospadem. Jako iż Laura z Ross'em wpadli do stawu było im jeszcze bardziej zimno od pozostałych. Brunetka starała się zasnąć, co z trudem jej przychodziło. Gdy już w końcu powoli zapadała w sen, ponownie się przebudziła. A raczej ktoś.
-Ross? Co ty robisz? - spytała dziewczyna blondyna, który próbował wejść w jej śpiwór.
-Ja? Nic... Śpij dalej, kochanie. - wyszczerzył się do niej.
-Nie... Ja pójdę się przejść.- rzekła poczym wstała, dając swojemu chłopakowi wolne miejsce.
-Co?! A jak się zgubisz?- spytał z  wyczuwalną troską. Dziewczyna tylko zaśmiała się pod nosem i pocałowała Ross'a w czoło.
-Spokojnie. Jestem dużą dziewczynką, tak? - powiedziała. Chłopak nieco się uspokoił.

Dziewczyna siedziała nad stawem. Chciała w spokoju pomyśleć. Pomyśleć nad jej związkiem z Ross'em. Czuła, że nareszcie znalazła tego jedynego. Przy nim czuła się niesamowicie. I jeszcze Ci zwariowani ludzie, których może nazywać przyjaciółmi.
Było bardzo ciemno. Jedynie blask księżyca, który odbijał się w wodzie, dawał Laurze poczucie spokoju i pewnego rodzaju bezpieczeństwa. Nagle dziewczyna poczuła, że ktoś ją przytula od tyłu, przez co trochę się wzdrygnęła.
-Spokojnie, to tylko ja. - powiedział Ross, dalej przytulony do jej pleców. Ucałował delikatnie jej ucho, szyję i ramię.
-Czemu nie śpisz? - spytała nie odwracając głowy. Chłopak natomiast oparł brodę o jej ramię.
-Mógłbym zapytać cie o to samo. Martwiłem się o ciebie. Długo nie wracałaś. - powiedział spoglądając na nią.
-Przepraszam, porostu to miejsce jest takie niesamowite. Zasiedziałam się. - Laura czując wzrok Ross'a na sobie, również odwróciła głowę, dzięki czemu ich nosy się spotkały. Spoglądali sobie głęboko w oczy. Blondyn nie mógł już dłużej wytrzymać. Zamknął oczy i przybliżył twarz do twarzy brunetki. Niestety nie poczuł ust Laury. Zdziwiony otworzył oczy, jednak po chwili ponownie je zamknął, gdyż dziewczyna ochlapała go wodą ze stawu.
-Tak chcesz się bawić?! Czekaj, mała, ja ci dam!! - krzyknął rozbawiony. Zerwał się na równe nogi i zaczął gonić dziewczynę. Brunetka również się śmiała jak opętana. Laura schowała się za drzewem. Po chwili wychyliła głowę, jednak nie zobaczyła nigdzie Ross'a.
-Ross? - spytała wychodząc zza drzewa.
Nie było po nim nawet śladu. Nagle ktoś chwycił ją w pasie (znowu) i obkręcił wokół własnej osi. Znowu można było usłyszeć śmiech. Po chwili blondyn stracił równowagę i razem z dziewczyną upadli na trawę. Teraz Laura leżała na chłopaku. Brunetka chciała złożyć na ustach Ross'a pocałunek, jednak coś przykuło jej uwagę. Mały świecący punkt, który unosił się nad ziemią. Po chwili kolejny. I jeszcze jeden. Było coraz więcej tych małych punktów. Wyglądało to jakby gwiazdy zleciały na ziemię. Teraz cała polana mieniła się żółtym światłem. Jedna gwiazda podleciała bliżej naszej pary.
-Wow! Świetliki! - zachwyciła się dziewczyna i wstała z Ross'a. - Pięknie to wygląda, prawda? - rzekła nie ukrywając zachwytu.
-Nie tak pięknie jak ty. - uśmiechnął się Ross i przyciągnął do siebie dziewczynę. Spojrzał jej w oczy i mocniej objal w pasie, by po chwili wpić jej się w usta. Teraz całowali się w świetle księżyca, a dookoła latały świetliki.

Riker obudził się w środku nocy. Rozejrzał się. Julie spała obok z lekkim uśmiechem na ustach. Na ten widok blondyn również się uśmiechnął i odgarnął włosy wchodzące jej w oczy.
Oderwał od niej wzrok i ponownie się rozejrzał. Nie było jego młodszego brata i Laury. Zdziwiony spojrzał na wyjście z groty. Dostrzegł jakieś światła. Pomyślał, że to może światła samochodu. Szybko wyszedł sprawdzić co się dzieje. Zaniemówił. Wrócił znowu do jaskini.
-Hej. Julie, obudź się.- poszturchał ją lekko w ramię.
-Co się dzieje? - spytała zaspanym głosem.
-Chodź, coś ci pokaże. -uśmiechnął się tajemniczo.
-A nie może to poczekać do jutra? - spytała i chciała się ponownie położyć, ale Riker skutecznie jej to uniemożliwił. Podniósł dziewczynę i wyszedł.
-Riker, no puść! Co jest takie ważne, że nie może pocze... Wow! - wyrwało się blondynce.
-Nadal chcesz czekać do jutra? - spytał rozbawiony.
-Wiesz... Spać mogę po drodze, nie? - zaśmiała się. - Wow. Ale one są piękne.
-A jak ładnie ci się od nich oczy świecą. - powiedział patrząc jej we wspomniane miejsce. - Mogę prosić? - spytał wyciągając do niej rękę. Dziewczyna zaśmiała się i podała mu dłoń.
-Ale Rik, nie ma...
- Teardrops in your hazel eyes
I can't believe I made you cry
It feels so long...
-Muzyki. - dokończyła dziewczyna. Teraz tańczyli wtuleni w siebie w świetle latających świetlików.

_________________________________

Siedzę sobie teraz na balkonie. Xd
W każdym razie. Pewnie słyszeliście, że Rubi odchodzi. Mnie też się to nie podoba. NAWET BARDZO! Ja naprawdę się starałam zatrzymać... T-T
A teraz na poprawę humoru.

-Romeo, dlaczego ty jesteś Romeo.
A Romeo na to;
-Bo tak mnie stara nazwała.

Morał jest to taki: faceci potrafią zniszczyć każdą romantyczną chwile ;P

Spadam.... Znaczy nie z balkonu... Egh..

Niech pandzia moc bd z wami! ;*

wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 15 " Nie mogę jej trzymać do góry nogami, bo nogi mam na kierownicy"

Parę dni od ostatnich wydarzeń, dużo się nie działo. Nasi bohaterowie postanowili spędzić całą paczką dzień ma plaży.
-Wszyscy są gotowi? Świetnie! - krzyknął lekko zdenerwowany Rocky.
-A kto prowadzi?
-Ja! - krzyknęła wesoła Rydel.
-Lepiej nie... Ostatnio jak prowadziłaś to z godzinę staliśmy na światłach, bo ty czekałaś na różowe. - powiedział z wyrzutem Ell.
-To może ja? - pytanie padło od Rocky'ego.
-Nie! Ty trzymasz hamulec w bagażniku! - krzyknął przerażony Ratliff.
-Ja! I koniec gadania! - krzyknął Riker, a wszyscy jak potulne owieczki wsiedli do dość sporego auta.

Zbliżał się wieczór. Było coraz ciemnej i coraz chłodniej. Całe towarzystwo spało, oprócz pewnej dwójki.
-W prawo laleczko Barbie!- krzyknęła wściekła Julie. Dziewczyna siedziała na miejscu pasażera i trzymała w dłoniach mapę.
-A ja Ci mowie, że nie! W lewo. Ty... blondyneczko, o! - zaśmiał się Riker.
-Ty też jesteś blondyneczką! -
-1:0 dla Julie. - powiedział Rocky i ponownie zasnął.
-Milcz bracie! A ty oddaj tą mapę. - krzyknął chłopak i wyrwał dziewczynie mapę. Podczas studiowania mapy, zawiesił swoje stopy na kierownicy... Kierując.
-Riker zabijesz nas! I trzymasz mapę do góry nogami. - krzyknęła przerażona Julie.
-Nie mogę jej trzymać do góry nogami, bo nogi mam na kierownicy - prychnął - Czego uczą w tych szkołach. - zapytał sam siebie, kręcąc niedowierzająco głową.
-Zauważ, że jesteśmy w tym samym wieku! - ponowny krzyk brunetki.
-2:0 dla Julie.
-Rocky..... AAAAAAA...

Raura sobie słodko spała na siedzeniach z tyłu. Laura miała opartą głowę o tors chłopaka, dzięki czemu mogła doskonale słyszeć bicie jego serca. Ross zaś obejmował ją jedną ręką w pasie, zaś drugą miał splecioną z dłonią brunetki.
Po chwili Laura się obudziła. Rozejrzała się dookoła. Jednak, że na zewnątrz było ciemną, mało co zobaczyła.
-Ross obudź się. - powiedziała Laura, lekko szarpiąc swojego chłopaka za ramię.
-Co jest? Dojechaliśmy? - spytał zaspanym głosem, poczym ziewnął.
-No chyba, raczej tak. Nikogo w samochodzie nie ma, więc...
-Nie ma ich, bo jest apokalipsa zombie! - przerwał jej w połowie zdania.
-Nie...? Raczej....
-Porwali ich kosmici i teraz przeprowadzają na nich serię bolesnych eksperymentów! - znowu to samo.
-Co?! Nie, pewnie...
-Jakiś psychopata z obory z piłą łańcuchową i takim hakiem i ich mmmm... - tym razem Laura mu przerwała namiętnym pocałunkiem.
-Ej Raura chodźcie coś zobaczycie.- krzyknął ktoś. Niestety para nie mogła zidentyfikować kto do nich mówił. Po pierwsze, byli w samochodzie. Po drugie, całowali się.
-Dobra, starczy. Trzeba zobaczyć to "coś"-powiedziała Laura i poklepała blondyna po torsie. Z chwilą, gdy para otwierała drzwi samochodu, Vanessa. krzyknęła.
-Tylko uważajcie jak będziecie wychodzić, bo nasz samochód jest w.... stawie. - dokończyła, kiedy Raura była już w wodzie.

Jak się okazało ten staw był płytki, ale też duży <bez sensu zdanie xd> Znajdował się on u stóp wodospadu. Za wodospadem ukryta była jaskinia, którą znaleźli nasi bohaterowie. Chłopcy rozpalili ognisko, a dziewczyny wyciągnęły cały ich ekwipunek z bagażnika samochodu.
-Dobra. Koce jakieś są. Ręczniki też. Jakieś żarło? - spytała Rydel.
-Ja mam gumę do żucia i jakieś 3 centy i... Ooouuu... Guzik! - krzyknął szczęśliwy Ellighton.
-Ta... Ja mam jakieś cukierki i... Prezerwatywe. - powiedział Ross, a ostatnie słowo wręcz wymamrotał.
-Co?  Cukierki i co jeszcze? - spytała niczego nie świadoma Laura.
-Em... Gumkę... Do żucia. -  odpowiedział na wzrok swojej dziewczyny.
-No nic. Będziemy musieli jakoś przetrwać tę jedną noc.... -westchnęła Van.

_________________________________
Cześć i czołem, Goffry z rosołem!

Drogie pandy! Przepraszam, że mnie tak długo nie było. Sama nw może straciłam wene? Chociaż z drugiej strony mogłam was jakoś zawiadomić nie? Mam nadzieje, że mi wybaczycie. A teraz moja obiecana historyjka z morałem.

Zaraz po sql, ja i moja przyjaciółka, poszliśmy na ciasteczko. Usiadłyśmy sobie w parku na ławeczce z pudełkiem czekoladowych ciasteczek. Po chwili podszedł do nas gołąb. No więc rzuciłam mu kawałek. Potem kolejny raz i kolejny itd. Po chwili zaczął tak dziwnie... Skrzeczeć? My tak patrzymy, a tam kurde całe stado leci na nas! Jakieś gołębie, szare, białe, brązowe, nawet mewy. Wszystkie usiadły i się gapią. To ja się tak ich pytam <czego?> a te wredoty wystartowały. To było takie głośne, że się zlękłam i upuściłam pudełko. Wszystkie ptactwo jakie tam było zjadło nam ciasteczka.

Morał z tego taki. Jedz ciasteczka w jakimś pomieszczeniu!

Niech pandzia moc będzie z wami! ;*

niedziela, 8 marca 2015

Drugi blog!

Nie dawno założyłam nowego bloga. Tu łapać linka <nocniczek>

Niedługo powinien pojawić się rozdział.

Do napisania ;*

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 14 " No wiesz... Jest dużo rzeczy, które można robić na podłodze"

Był wczesny ranek. Riker tej nocy spał u swojej dziewczyny. On leżał na plecach a ona wtulona w jego tors jak w misia. Blondyn właśnie się obudził i ziewnął. Bardzo głośno. Tak głośno, że obudził śpiącą, blond włosą królewne.
-Czy ty człowieku w jakimś lesie mieszkałeś?! Cholera jasna! Nawet we własnym domu nie mogę się wyspać! - krzyknęła po czym położyła się na brzuchu chowając twarz w poduszce.
Riker tylko zaśmiał się pod nosem i położył się na Julie. - I zejdź ze mnie klocu. Ważysz chyba z tonę. - chłopak na słowa dziewczyny zaśmiał się jeszcze bardziej.
-Kocham cie skarbie - powiedział po czym pocałował ją w ucho, potem w szyję a potem w kark.
-No wiem. - powiedziała już spokojniej - ja ciebie też.  Co nie zmienia faktu, że masz ze mnie zejść! - powiedziała po czym zarzuciła blondyna z siebie oraz z łóżka.
-O nie! Taka cwana jesteś? To chociaż podaj mi rękę. - poprosił Riker wyciągając do niej dłoń. Julie przewróciła oczami i niechętnie podała mu rękę. Ten jednak ją pociągnął, czym sprawił, że dziewczyna wylądowała na nim. Prosto w jego ramionach.
-Mogłam się tego spodziewać. Dobra! Puszczaj mnie.
-Nie puszcze cie  aniołku. - cmoknął ją w nos.
-To co chcesz robić na podłodze?-powiedziała a blondyn zrobił minę starego zboczeńca.
-No wiesz... Jest dużo rzeczy, które można robić na podłodze - powiedział robiąc brewki.
-Ah Tak? A jakie na przykład? - spytała przygryzając warge.
-Hmmm..... O! Zróbmy sobie dzidzie. O nie! Najlepiej 40! Nie! Jeszcze lepiej! Cały dom dziecka! O nie! Jeszcze lepiejmmm... -  zaczął, ale nie skończył, gdyż Julie namiętnie go pocałowała.
-Jak chcesz mieć dziecko to najpierw mi się musisz oświadczyć, a wtedy... Riker? - Gdy Julie mówiła o zaręczynach, blondyn już wybiegł. W stronę jubilera.

W tym samym czasie w domu Marano, Ross właśnie się obudził. Ziewnął bardzo głośno. Tak głośno, że obudził śpiącą brązowo włosą królewne.
-Misiu! Musisz? - spytała odsuwając się od niego.
-Wybacz maleńka. Jakie plany na dzisiaj? - spytał chłopak kładąc dziewczynę sobie na torsie.
-Hmm... Co powiesz na kino? - spytała odgarniając mu grzywkę, która wchodziła mu w oczy.
-Jak sobie życzysz. Tylko nie te 50 ryji geja.
-Kotku to jest 50 twarzy Greya.
-No dobra. Wszyscy są tak na niego napaleni. I wszystkie pary szły tam w walentynki. O co w ogóle chodzi w tym filmie, co?
-No to jest o... - dziewczyna zdradziła szczegóły filmu Ross'owi na ucho. Z każdą chwilą blondynowi rozszerzyła oczy.
-Naprawdę?! - niedowierzał  chłopak. Dziewczyna lekko pokiwała głową na tak. - Koniecznie musimy na to iść. A jak wrócimy odtworzymy ten film co ty na to? - spytał Ross robiąc tak zwane brewki.
-No jeszcze ci mało?
-Ciebie nigdy nie będzie mi mało kochanie - powiedział chłopak i złożył na ustach dziewczyny namiętny pocałunek.

Para właśnie weszła do kina.
-Kochanie, ja kupie żarło, a ty nie wiem, idź kupić bilet, czy coś.- powiedział chłopak, na co dziewczyna przytaknęła.
-Dzień dobry, dwa bilety na "50 twarzy Greya"
-Proszę bardzo i miłego seansu.
Dziewczyna po zakupieniu biletów szła w stronę Ross'a, który także zmierzał do niej z dużym popcornem. Chwilę później siedzieli w fotelach. Film już się zaczął. Nie minęło 5 minut, a Laura poczuła rękę na swoim udzie.
-Ross weź rękę. - powiedziała do chłopaka.
-Co? Niby gdzie mam swoje ręce?
-Na moim udzie. Weź je. - powiedziała lekko zdenerwowana.
-Ale ja mam tutaj ręce. - powiedział chłopak pokazując swoje obie dłonie. Brunetka z przerażeniem chwyciła za dłoń na swoim udzie i lekko pociągnęła. Okazało się, że to jakiś obleśny koleś około 40.
-No co tam maleńka? Śliczna jesteś. To co? Ty i ja? Dziś wieczorem? - spytał, a do nosa dziewczyny dotarł smród alkoholu. Zapach był tak ostry, że Laura dostała dreszczy.
-Super sprawa! Mogę z wami? - zapytał... Ross! Facet gdy tylko zobaczył Ross'a odrazu się wyprostował i zabrał ręce.
-Sory koleś. Nie wiedziałem, że to twoja laska.
-To nie jest moja laska. To jest moja dziewczyna.- powiedział zdenerwowany.
-Jeden pies. - powiedział obojętnie.
-Laura wracamy do domu? - skierował to pytanie do dziewczyny.
-Yhym. Tak.

Raura zdecydowała się, że jeszcze chwile pochodzą po centrum. Szli i rozmawiali, gdy nagle Laura stanęła.
-Podoba Ci się? - spytał chłopak obejmując dziewczyne od tyłu i kładąc głowę na jej ramieniu.
-Jest ładna. No i stać mnie na nią, ale nie ma żadnej okazji.
-No wiesz... - zaczął, ale przerwał mu dźwięk przychodzącej wiadomości. Jak się okazało, że to od Riker'a.

Ross pokazał wiadomość swojej dziewczynie.
-Chyba będzie okazja. - zaśmiał się chłopak. - Chodź maleńka idziemy przymierzyć. Znaczy ty! Bo ja się pewnie w to nie zmieszczę i jeszcze nie mój kolor. I przestaje już gadać. - powiedział chłopak, a dziewczyna się tylko zaśmiała i pociągnęła go za rękę w stronę sklepu.

Laura była w trakcie przymierzania. Sukienka idealnie na nią pasowała u podkreślała jej kształty. Ross w tym czasie bawił się swoim telefonem.
-I jak wyglądam? - spytała dziewczyna wychodząc z przymierzalni. Ross oderwał swój wzrok od telefonu i spojrzał na Laure. Blondyn wstał i popchnął dziewczynę spowrotem do przymierzalni.
-Wyglądasz zjawiskowo i seksownie. Nie możesz tak iść. - powiedział poważnie patrząc jej w oczy.
-Dlaczego nie? - spytała nie pewnie.
-Żeby inni się mogli na ciebie gapić? Tylko ja mam prawo cie taką widzieć. - powiedział i zaczął całować ją po szyi.
-O nie nie kochanie. Tak napewno nie będzie. - pokazała mu język. - A teraz do widzenia, chce się przebrać.
-A nie mogę tu z Tobą? - zapiszczał jak dziecko kiedy nie dostanie to czego chce.
-Nie...
-Ale ja chce! - tupnął nogą.
-A ja chcę quada. Life is brutal.
-To chociaż ci pomogę odpiąć zamek. - dziewczyna przystała na taką propozycję. Odwróciła się do niego plecami i odgarnęła włosy na bok. Ross to wykorzystał i ponownie pocałował ją w szyję.
-Ross... Nie..
-No dobrze dobrze. Już wychodzę. Ale jeszcze tu wrócę!
-Yhym! Tak oczywiście!
_______________________________

Kolejny oto rozdział napisany 27 lutego. Ogólnie miałam wrócić w sobotę, a wracam, znaczy pewnie już wróciłam w niedziele wieczorem. SUPER!  czujecie mój entuzjazm? Bo ja nie zabardzo. T-T