Julie zebrały się łzy w oczach.
-Jak to odeszła? - głos jej się całkowicie załamał, a łzy spływały po rumianych policzkach.
-No.... Normalnie? - powiedział lekko doktor. - wzięła, wyszła i trzasnęła drzwiami.
-Więc nie odeszła! Żyję - przytuliła Riker'a, po czym odwróciła się spowrotem do lekarza. - Ty wstrętny dupku! Wystraszyłeś mnie, frajerze adoptowany. - krzyczała, przyczym wyrwała mu teczkę z dokumentami i danymi pacjentów i zaczęła okładać go po głowie. Doszło do tego, że Riker musiał ją wyciągać ze szpitala. Gdy w końcu mu się to udało w malutkiej dłoni blondynki została kupka siwych włosów... Prawdopodobne lekarza....
Ross chodził po pokoju Rocky'ego w tą i spowrotem.
-Co mam robić? Po raz pierwszy nie wiem co mam zrobić! NIE MAM POJĘCIA CO ROBIĆ!! - krzyczał blondyn ciągnąc za swoje włosy.
-Może najpierw się uspokój? - spytał ironicznie brunet.
-Dobrze... Uspokajam się - powiedział Ross, poczym usiadł na dywanie po turecku. Zamknął oczy i wypuścił powietrze. - KIEDY JA NIE MOGE SIĘ USPOKOIĆ !!- znowu zaczął krzyczeć.
-Em... Dobra dosyć tego! Ty bratku, idziesz ze mną! - powiedział i pociągnął zrozpaczonego blondyna za sobą.
W tym samym czasie, Laura zaczęła czerwonym pisakiem bazgrać po swoim gipsie. Coś na kształt serca. Musiała jednak skończyć, gdyż usłyszała dzownek do drzwi.
-Cześć... Rocky? - spojrzała za bruneta - i Ross. - powiedziała z lekką niechęcią. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę. - Cześć Laura. Musisz pogadać z tym głąbem. Cierpi na tym nie tylko on, ale też ty, ja i cała reszta rodziny Lynch. - powiedział szybko Rocky i zaprowadził ich do salonu. Ustawił dwa fotele zwrócone do siebie. Sam usiadł na kanapę u wpatrywał się parę. - Możecie za zaczynać. - ponaglił ich.
-Em Rocky. Chyba o czymś zapomniałeś. - powiedział Ross do brata.
- Ah! Tak masz rację! Już idę! - powiedział i szybko wyszedł z salonu.
-Laura chciałem Ci powiedzieć, że Cię Kocham i nie mogę znieść ani jednego dnia bez ciebie. To co wtedy powiedziałem to była nie prawda i... - przerwał kiedy zobaczył swojego starszego brata, który zmierzał na kanape z miską popcornu.
-Zapomniałem o popcornie - uśmiechnął się do nich uroczo. - Kontynuujcie.
-YGH. Nie ważne. - powiedział zrezygnowany i zwrócił się do ukochanej - Kocham cie i wiem ze ty mnie też tak samo. Spójrz - rzekł poczym wziął ze stolika czerwony pisak. Ujął delikatnie zagibsowaną dłoń brunetki. W środku serduszka namalowanego przez Laure dopisał : "R+L"
-Ross... Ja... - chciała coś powiedzieć, jednak chłopak położył palec na jej malinowych ustach.
-Cii.. Kocham cie kotku - powiedział po czym wpił jej się w usta. Laura będąc w lekkim szoku dopiero po chwili oddała pocałunek. Całowali się dopóki nie przerwał im donońsny płacz Rocky'ego.
-To było.. prze.. przepiękne eeee- płakał tuląc do siebie pustą miskę po popcornie.
-Rocky może idź już do domu, co? - zaproponowała Laura uśmiechając się lekko do bruneta. - Okey.. A.. Aaa mogę sobie wziąść sobie tą miskę?-spytał wskazując na naczynie.
-Emm.. No.. Okey... - po chwili Ross i Laura zostali sami w domu.
-Czyli między nami okey? - spytał nie pewne chłopak podążając za dziewczyną.
-Hmm... No nie wiem, nie wiem. Tęskniłam za Tobą skarbie - zaśmiała się brunetka i cmokneła chłopaka w usta. Blondynowi to jednak nie wystarczyło. Pogłębiał pocałunki z minuty na minutę. Po chwili opadli na kanapę cały czas się całując. Ross na placach, a Laura na jego torsie. Jednak nie mogła tak długo leżeć przez gibs, dlatego podniosła się siadając na chłopaku okarkiem. Spojrzała blondynowi prosto w oczy masując go po torsie.
-Kocham cie Ross - szepnęła Laura i pogłaskała go po policzku.
-Ja ciebie też kocham maleńka - powiedział chłopak i załapał ją za szyję tym samym przyciągając ukochaną do siebie.
Powoli pozbywali się swoich ubrań. Powoli nie spiesząc się. Teraz leżeli tak jak ich Bóg stworzył, lecz tym razem Ross leżał na dziewczynie podpierając się łokciami, żeby jej nie zgnieść.
Odgarniał jej włosy z twarzy, patrząc na nią z czułością i miłością.
-Jesteś taka piękna. Cudowna. Cała moja. - szeptał jej do ucha.
Koniec końców wszedł w nią bardzo delikatnie. Nie chciał bowiem sprawiać jej bólu. Chciał przyjemności. Oboje tego chcieli. Oboje chcieli siebie nawzajem.
________________________________
Jest 0.14 i zaraz usne! Wszyscy wiedzą, że jak się Jools nie wyśpi to marudzi. YGH... Ale czego się nie robi dla was c'nie?