niedziela, 22 lutego 2015

Dekret królewny Jools xD

Postanowiłam, że mimo iż będę u mojej kochanej kuzynki i to jest mój urlop, który będzie trwał tylko tydzień. Postanowiłam, że bd przez ten czas pisać rozdziały no i jak już przybęde do królestwa bd już gotowce! Dobry pomysł, he?

Tak iż musze iść pasować rycerzy.... Spadam ;P

Do napisania ;*

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 13 " Ty wstrętny dupku! Wystraszyłeś mnie, frajerze adoptowany."

Julie zebrały się łzy w oczach.
-Jak to odeszła? - głos jej się całkowicie załamał, a łzy spływały po rumianych policzkach.
-No.... Normalnie? - powiedział lekko doktor. -  wzięła, wyszła i trzasnęła drzwiami.
-Więc nie odeszła! Żyję - przytuliła Riker'a, po czym odwróciła się spowrotem do lekarza. - Ty wstrętny dupku! Wystraszyłeś mnie, frajerze adoptowany. - krzyczała, przyczym wyrwała mu teczkę z dokumentami i danymi pacjentów i zaczęła okładać go po głowie. Doszło do tego, że Riker musiał ją wyciągać ze szpitala. Gdy w końcu mu się to udało w malutkiej dłoni blondynki została kupka siwych włosów... Prawdopodobne lekarza....

Ross chodził po pokoju Rocky'ego w tą i spowrotem.
-Co mam robić? Po raz pierwszy nie wiem co mam zrobić! NIE MAM POJĘCIA CO ROBIĆ!! - krzyczał blondyn ciągnąc za swoje włosy.
-Może najpierw się uspokój? - spytał ironicznie brunet.
-Dobrze... Uspokajam się -  powiedział Ross, poczym usiadł  na dywanie po turecku. Zamknął oczy i wypuścił powietrze. - KIEDY JA NIE MOGE SIĘ USPOKOIĆ !!- znowu zaczął krzyczeć.
-Em... Dobra dosyć tego! Ty bratku,  idziesz ze mną! - powiedział i pociągnął zrozpaczonego blondyna za sobą.

W tym samym czasie, Laura zaczęła czerwonym pisakiem bazgrać po swoim gipsie. Coś na kształt serca. Musiała jednak skończyć, gdyż usłyszała dzownek do drzwi.
-Cześć... Rocky? - spojrzała za bruneta -  i Ross. - powiedziała z lekką niechęcią. Nie miała najmniejszej ochoty na rozmowę. - Cześć Laura. Musisz pogadać z tym głąbem. Cierpi na tym nie tylko on, ale też ty, ja i cała reszta rodziny Lynch. - powiedział szybko Rocky i zaprowadził ich do salonu. Ustawił dwa fotele zwrócone do siebie. Sam usiadł na kanapę u wpatrywał się parę. - Możecie za zaczynać. - ponaglił ich.
-Em Rocky. Chyba o czymś zapomniałeś. - powiedział Ross do brata.
- Ah! Tak masz rację! Już idę! - powiedział i szybko wyszedł z salonu.
-Laura chciałem Ci powiedzieć, że Cię Kocham i nie mogę znieść ani jednego dnia bez ciebie. To co wtedy powiedziałem to była nie prawda  i... - przerwał kiedy zobaczył swojego starszego brata, który zmierzał na kanape z miską popcornu.
-Zapomniałem o popcornie - uśmiechnął się do nich uroczo. - Kontynuujcie.
-YGH. Nie ważne. - powiedział zrezygnowany i zwrócił się do ukochanej -  Kocham cie i wiem ze ty mnie też tak samo. Spójrz - rzekł poczym wziął ze stolika czerwony pisak.   Ujął delikatnie zagibsowaną dłoń brunetki. W środku serduszka namalowanego przez Laure dopisał : "R+L"
-Ross... Ja... - chciała coś powiedzieć, jednak chłopak położył palec na jej malinowych ustach.
-Cii.. Kocham cie kotku - powiedział po czym wpił jej się w usta. Laura będąc w lekkim szoku dopiero po chwili oddała pocałunek. Całowali się dopóki nie przerwał im donońsny płacz Rocky'ego.
-To było.. prze.. przepiękne eeee- płakał tuląc do siebie pustą miskę po popcornie.
-Rocky może idź już do domu, co? - zaproponowała Laura uśmiechając się lekko do bruneta. - Okey.. A.. Aaa mogę sobie wziąść sobie tą miskę?-spytał wskazując na naczynie.
-Emm.. No.. Okey... - po chwili Ross i Laura zostali sami w domu.
-Czyli między nami okey? - spytał nie pewne chłopak podążając za dziewczyną.
-Hmm... No nie wiem, nie wiem.  Tęskniłam za Tobą skarbie - zaśmiała się brunetka i cmokneła chłopaka w usta. Blondynowi to jednak nie wystarczyło. Pogłębiał pocałunki z minuty na minutę. Po chwili opadli na kanapę cały czas się całując. Ross na placach, a Laura na jego torsie. Jednak nie mogła tak długo leżeć przez gibs, dlatego podniosła się siadając na chłopaku okarkiem. Spojrzała blondynowi prosto w oczy masując go po torsie.
-Kocham cie Ross - szepnęła Laura i pogłaskała go po policzku.
-Ja ciebie też kocham maleńka - powiedział chłopak i załapał ją za szyję tym samym przyciągając ukochaną do siebie.

Powoli pozbywali się swoich ubrań. Powoli nie spiesząc się. Teraz leżeli tak jak ich Bóg stworzył, lecz tym razem Ross leżał na dziewczynie podpierając się łokciami, żeby jej nie zgnieść.
Odgarniał jej włosy z twarzy, patrząc na nią z czułością i miłością.
-Jesteś  taka piękna. Cudowna. Cała moja. - szeptał jej do ucha.
Koniec końców wszedł w nią bardzo delikatnie. Nie chciał bowiem sprawiać jej bólu. Chciał przyjemności. Oboje tego chcieli. Oboje chcieli siebie nawzajem.
________________________________
Jest 0.14 i zaraz usne! Wszyscy wiedzą, że jak się Jools nie wyśpi to marudzi. YGH... Ale czego się nie robi dla was c'nie?

Jest sprawa!!

Zapodajcie mi wasze GG? Strasznie mi się nudzi i chce sobie z kimś popisać ;(

poniedziałek, 16 lutego 2015

No! Niestety....

Sprawa jest taka, że wyjeżdżam do kuzynki. Nw czy na tydzień czy na 2. Zależy jak mi się bd chciało. Także rozdziałów nie bd przez ten czas. Bardzo was za to przepraszam, ale! Zauważcie, że odkąd mam bloga nie zrobiłam ani jednej przerwy! Więc Ha!
Także do zobaczenia i udanych ferii.

Do napisania ;*

wtorek, 10 lutego 2015

Hejo!

Z Rubi założyłam bloga! To jest dla nas bardzo wzruszająca chwila ;')  tu mata linka : BŁYSZCZYK  mam nadzieje, że wpadniecie

Do napisania ;*

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 12 "Do dnia, kiedy znów powiem do ciebie 'kochanie' "

Tego dnia było dość ciepło...
-Otwieraj te cholerne drzwi!! Słyszysz?! -  krzyczał Ross i walił w drzwi Mai. Otworzyła mu brunetka ubrana tylko w czerwony szlafrok.
-Oh Ross'iu! Przyszedłeś mnie prosić o chodzenie? Oczywiście, że do ciebie wrócę kochany- powiedziała piskliwym głosem.
-Co?! Nie, nie o to chodzi. To ty! To ty przeciełaś hamulce!
-Nie! To nie ja! Ja stałam na torze. - uśmiechnęła się chytrze.
-To kto to zrobił ?! Gadaj! - przyparł dziewczynę do ściany.
-Mój chłopak Dean.
-I ty chciałaś, żebym do ciebie wrócił?! Ty jesteś potworem! Przez ciebie Laura mogła zginąć! - krzyczał zdenerwowany. Pobiegł do domu swojej byłej dziewczyny? Sam nie wiedział. Tak jak wcześniej dobijał się do Mai tak teraz chciał się dostać do Laury. Tylko teraz z jedną różą. Nikt mu nie otwierał. I wtedy dostrzegł zapalone światło w jej pokoju. Wspiął się na jej balkon i zapukał w okno. Leżała na łóżku.
-Lau! Kochanie, proszę Cię! Otwórz!- brunetka lekko się zlękła.
-Co ty tu robisz?- spytała oschle otwierając drzwi balkonowe.
- Chciałem cie przeprosić. Miałaś rację. Od początku miałaś rację. A ja głupi ci nie wierzyłem. Przepraszam. Jestem najgłupszym frajerem i dupkiem na świecie. Proszę dla ciebie - powiedział patrząc jej w oczy i podarował jej kwiatek. Dziewczyna przyjęła róże i chwile na nią patrzyła.
-Ross... Ja.. Wiem, że Ci teraz przykro i wgl... Ale to co powiedziałeś zabolało. I to mocno. Daj mi jeszcze trochę czasu, okey?- na te słowa blondyn posmutniał. Ciężko westchnął, ale pokiwał twierdząco głową, że rozumie - Ale i tak Ci dziękuję. Ta róża jest piękna.
-Ale jest dla nas szansa prawda? - spytał z nadzieją wypisaną na twarzy. Podszedł do dziewczyny i pogłaskał ją po policzku.
-Ja... Ja nie wiem... Proszę, daj mi jeszcze trochę czasu.
-Rozumiem. Ale wiedz, że Cię nadal kocham. Mocno. Bardzo. Będę czekał nawet do śmierci. Do dnia kiedy znów powiem do ciebie "kochanie". Dobranoc Lau. - powiedział i pocałował ją w policzek. Chwilę ją tak całował, aż poczuł słoną ciecz na ustach. Otarł jej łzy i wyszedł przez balkon. Dziewczyna zeszła na dół wstawić kwiatek do wody. Jednak w salonie zastała mnóstwo bukietów przeróżnych kwiatów. Było ich chyba z milion. A do każdego bukietu przywiązany był balon, na którym był napis : "Do dnia, kiedy znów powiem do ciebie 'kochanie' "
Nie mogła uwierzyć. Wysłała mu zdjęcie tego wszystkiego i wiadomość.

"Jak ty to tu przytachałeś? I kiedy? " ~Laura

Szybko dostała odpowiedź.

" To będzie moja słodka tajemnica. Poprostu Lynch potrafi"~ Ross

Był miły i ciepły poranek.  Nasza Rilie sobie smacznie spała, kiedy....
-DZIEŃ DOBRY GOŁĄBKI!! - krzyknął Joshua wchodząc im do pokoju.
-Nie.... Znowu ten świr... - powiedział cicho Riker i nałożył na głowę poduszkę.
-No wstawajże złoto-włosa. Szkoda dnia. Wszamamy strawe i was zawioze.
Chwilę potem siedzieli  w meleksie drwala.
- No i ja żem do niego godom. "panie co te wasze kule takie małe?"  I wieta co się okazało? Że ten chłop, to była baba! No mówię wam. A wąsiska miała jak mój świętej pamięci pra pra dziad.
- Em... Tu wysiadamy! -  powiedziała szybko Julie przerywając mu jego ciekawą historię z życia wziętą.
-A proszę was bardzo! Hej! Tylko odwiedźta mnie ino.
-Napewno tak zrobimy - odpowiedział mu Riker, sztucznie się przytym uśmiechając.
Weszli do środka szpitala. Podeszli do najbliższego lekarza.
-Przepraszam... Gdzie znajdę Laure Marano? - spytała miło Julie.
-Marano...Marano... A tak! Laura Marano! Em... Odeszła wczoraj.
-Co?!- krzyknęła para.

_______________________________
Oj Joshua...  Nie znajdziesz sprawiedliwości na tym świecie xd
Szybka jestem nie? 
No i...
Gratulacje dla Rubi... Yey ;**

Do napisania ;*

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 11 " A jakby ten drwal-gwałciciel tu przyszedł?"

Ross i Laura siedzieli jeszcze w szpitalu. Czekali na wypis dziewczyny. Brunetka tak samo jak blondyn podejrzewała, że ktoś specjalnie spowodował wypadek. Tylko Lau była pewna, że to Maia. - Ktoś specjalnie przeciął te hamulce i jeszcze ten koleś na torze. W ogóle się nie ruszył. - powiedział Ross.
- Ja... się chyba... no chyba wiem kto to. - przerwała by spojrzeć na chłopaka. - To Maia.
-Co?! Nie. To nie możliwe. - zaprzeczył Ross.
-No, ale Ross spójrz! Od początku mnie nie lubiła. Ty z nią zerwałeś. Teraz jesteś ze mną. No kurcze! To nie wydaje się choć trochę podejrzane? - spytała Laura. Była lekko zdenerwowana i zawiedziona zachowaniem swojego chłopaka.
- Nie Laura! Mówię ci, ze nie! Przestań wkońcu! Ona nie byłaby do tego zdolna!- krzyczał zdenerwowany
- A dlaczego ty jej tak bronisz co?! - również krzyczała. - Może ty chcesz do niej wrócić?! - krzyknęła mu prosto w twarz. Blondyn złapał ją mocno za ramiona i lekko potrząsnął. Swoją twarz zbliżył do twarzy dziewczyny.
- Może i chce. - powiedział ostro, chłodno i zaciśniętymi zębami tuż przy ustach dziewczyny. Gdy tylko to usłyszała łzy zebrały jej się w oczach. Wyrwała się chłopakowi, który dopiero teraz uświadomił sobie co powiedział. Otworzył buzię i chciał coś powiedzieć, jednak Laura mu przerwała.
-Dobrze, więc. To koniec. - Powiedziała ze zadziwiającym spokojem. Jak na zawołanie wszedł lekarz z wypisem. Dziewczyna tylko chwyciła za świstek i wyszła. Gdy brunetka i lekarz opuścili pomieszczenie Ross wybuchł. Dosłownie niczym Wezuwiusz. Wybuchł płaczem. Oparł się ścianę i zjechał na dół. Chwycił się za swoje blond włosy i pociągnął.
-Co ja zrobiłem?! Ona mi nigdy nie wybaczy! Jestem dnem! Dno i 3 metry mułu. - krzyczał tak bez przerwy. Nagle sobie coś uświadomił. Gwałtownie wstał i wybiegł ze szpitala. W stronę domu Mai.

W tym samym czasie Rilie słuchała opowieści drwala, który pojechał do wesołego miasteczka i nie zmieścił się to kuli z helem. Jak się okazało po wybuchu ich samochodu przybiegł drwal i postanowił im pomóc.
-Em... Bardzo ciekawa ta Pana historia, ale możemy się gdzieś położyć?- spytał Riker.
-Oh. Tak, tak oczywiście! Em.. To ty chłopcze połóż się tu na kanapie, a tobie panienko  użycze pokoju gościnnego. - powiedział miło drwal Joshua.
-Mi to obojętne gdzie, jestem zmęczona.

Julie leżała już w łóżku i powoli zasypiała. Obudził ją dźwięk otwieranych drzwi.
-Riker? Czemu nie śpisz? - spytała zaspanym głosem.
-Miałem cie zostawić samą w jednym pokoju. A jakby ten drwal-gwałciciel tu przyszedł? - spytał podchodząc do łóżka.
-Em... Nie sądzę. Joshua jest całkiem miły.
-No właśnie! Najpierw jest miły, a potem co? Gwałci! - powiedział głośno blondyn.
-Ciii! Ciszej wariacie, bo go obudzisz! Kładziesz się czy idziesz na kanapę? - spytała blondynka.
-Mogę? Dobra! - powiedział i szybko znalazł się pod kołdrą obok dziewczyny. Przyciągnął ją do maksymalnie do siebie. Pocałował ją w policzek.
-Dobranoc kochanie. - powiedział czule i zamknął oczy. Jednak nie doczekał się odpowiedzi, bo Julie już dawno spała. Jedynie przez sen mruczała : " Bruno Mars taki sexy.."
-Będziemy musieli potem poważnie porozmawiać o tym Marsie. - szepnął do siebie i zasnął.

________________________________

Uff.. Skończyłam. Hihi się dzieje! Zepsułam Raure! Może Rilie też namieszam?

Do napisania :*