środa, 15 lipca 2015

Rozdział 18 " Ważniejszy jest teraz dzidziuś.."


-Ross... - zaczęła. Chłopak szybko do niej podbiegł. 
-Co się stało kochanie? - zapytał przyjęty. Dziewczyna podała mu test. 
-Nie mogę jechać...

Laura rozpłakała się na dobre.
-Oj kochanie... Nie płacz... To tylko jakaś głupia uczelnia... Ważniejszy jest teraz dzidziuś.. - przytulił ją. Gdy tak ją tulił wielce przejęty, w międzyczasie porozumiewawczo mrugnął do Calum'a.
-Nie jesteś zły?
-Nie... No co ty? Cieszę się...
-Serio?
-Mhm....
Uśmiechnięta Laura wyszła z pokoju, zostawiając samego Ross'a i Calum'a.
-Stary.... Co zrobisz jak minie te 9 miesięcy, a Laura nie urodzi? Nawet jej brzuch nie urośnie...
-Ja... Coś wymyśle... Możemy powiedzieć, że to błąd testu. - powiedział spokojnie Ross.
-No nie wiem...
-Będzie dobrze... Laura nie wyjedzie... Nie będziemy mieli dziecka...  I wszystko będzie po staremu... Zobaczysz...

Od tego czasu minęło 3 miesiące. 3 nieszczęsne miesiąca w kłamstwie i poczuciu winy. Przez ten czas nasza Raura zdążyła zamieszkać razem.
Laura właśnie siedziała na kanapie i jak codzień głaskała się po brzuchu. Zaś Ross siedział na przeciwko i patrzy na nią zmartwiony.
-Ross...?
-Tak?
-Idę dzisiaj do lekarza i...
-Co?!
-No tak. I chciałam się cb zapytać czy chcesz poznać płeć dziecka?
-Ale... Przecież... Lau kochanie czemu tak szybko? - powiedział spanikowany.
-Szybko? Ross to jest 3 miesiąc... Nie jest za szybko... Chodź już do samochodu - powiedziała i wyszła. Przez całą drogę do lekarza Ross próbował i błagał, żeby odpuściła sobie badania... Bez skutku...
Czyli to dzisiaj... To dzisiaj Laura dowie się okropnej prawdy...

Weszła do gabinetu. On powiedział, że poczęka na korytarzu, ponieważ boi się stetoskopu. Głupie? Ale podziałało...
Minęło pół godziny...
Wyszła cała zapłakana. Trzęsła się. Podszedł do niej i ją bez słowa przytulił. - Ja... Nie rozumiem co się stało? Przecież... Sam widziałaś test...
-Przepraszam Lau... Ja...
-Nie Ross... To nie twoja wina... To pewnie prdes ten test... Błagam... Wracajmy do domu...  - poszła załamana do samochodu. On zaś w duchu się cieszył.
Chociaż jego serce pękło za każdym razem kiedy jedna jej łza spływała po policzku.

-------------------------------

W KOŃCU!
Ludzie! Szkoła co nie? :d kto się cieszy
Wszyscy!
Gówno prawda...
Do jakiej szkoły?
A walić to...
Jak wam minęły wakacje? :d

Za wszystkie błędy przepraszam, ale siedzę u lekarza i tak sb pisze :d
Do napisania :*